Tajemnicze Ruiny ... - przygoda naszego życia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23 ... 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Błękitna Gildia Strona Główna -> Wyprawy Błękitnych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
duchu!



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 672
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrów Maz/Warszawa
Płeć: Facet

PostWysłany: Wto 22:15, 31 Sty 2006    Temat postu:

Tak, pamiętam moje pierwsze spotkanie z tym demonem paiętam też jego imię. Jednak ludzki czy jakikolwiak inny język nie był w stanie tego wymówić. Byłem w tedy zwykłym nowicjuszem w zakonie. Mój mistrz, Marius zechciał przejść sie ze mną. Jego bezpośredność bardzo mi sie podobała. Rozmawialiśmy o sprawach zakonu i opowiadał mi o demonach. Nauczyłem sie wiele od niego o naturze tych piekielnych istot. Wtedy pojawił sie on. Przybył nie wiadomo skąd. Zostawiał płonące ślady swych stóp na zielonej trawie. Mój mistrz przygotował sie do walki. Dowiedziałem sie później, że od dawna na siebie polowali. Demon wybrał ten momęnt, gdy mistrz był ze mną z dala od zakonu. Wywiązała sie walka. Była ona nie do opisania. Wtedy, z mojego punktu widzenienia wyglądało to na walke dwuch istot równych bogom. Mistrz jednak uległ sile demona. Nie przeżył. Demon zaśmiał sie i powiedział do mnie:
- Uciekaj stąd, śmiertelniku, powiedz w zakonie, że wybiła godzina mojego triumfu!!! -
Pamiętam to do dzisiaj.


Teraz ten sam demon leżał przedemną trzymając sie za krwawiące gardło. Był zbyt pewny siebie. To pierwsza cecha demonów. Był już bardzo osłabiony i bez problemu mogłem pozbawić go życia i odesłać go z powrotem w odmęty piekieł. Wbiłem "Świętego mściciela" W jego czaszke wymawiając zaklęcie.
Demon wrzasnął.
- Nieee! Nieee! to nie...niemożliwe, JA, władca piątego kręgu? -
To były ostatnie jego słowa w tym świecie. Zapewne nie pojawi sie tu zpowrotem przez pare setek lat. Po chwili zobaczyłem dusze mojego mistrza unoszącą sie do góry. Był to niesamowity widok. Usłyszałem w głowie "Dziękuje". To wlało mi kolejne siłu do serca. Ruszyłem do ataku na reszte wrogów, z którymi walczyli moi towarzysze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sigmar
Błękitny
Błękitny


Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 831
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrowiec Św.
Płeć: Facet

PostWysłany: Wto 22:46, 31 Sty 2006    Temat postu:

Sigmar sie przebudzil jakby z oszolomienia kiedy doszly do neigo odglosy walki i krzyk Churchillka...

- Masz rache Church... chyab cos jest nie tak... - i po tych slowach jak oszalaly pobieg na gore gdzie w jednej z komnat boj toczyl Severus i Mlot zaglady...

Kiedy dobiegl na gore ujrzal jak wielka i wsciekla bestia atakuje upadlego paladyna... Byl to Mlot Zglady tak wsciekly i tak silny ze Sigmar nie odwazyl sie podejsc... "Chyba nei bede im potrzebny..." - pomyslal "Chyba Church mnei bardziej potrzebuje..." i po tych myslach pobiegl na dol gdzie walczyla reszta jego towarzyszy... bez chwili zastanowienia zaatakowal pierwsza lepsza bestie...i pograzyl sie w zapomneiniu istaniala dla nei go tylko walka swiat zenetrzny umarl w jego glowie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Khhagrenaxx
Gość gildii


Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 2189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Racibórz/Wrocław
Płeć: Facet

PostWysłany: Śro 0:53, 01 Lut 2006    Temat postu:

Tashlara postanowiła zajać się ogarami. Nie miała co prawda broni, ale jej niesamowita zwinność pozwalała uniknać niemal każdego wściekłego ataku tych bydlat. Tak - bycie najemnikiem ma swoje zalety... pomyślała. W pewnym momencie zacisnęła lewa pięść, cała ręka nabiegła siecia żył, stała się niemalże goraca od purpury - potężne uderzenie niemalże przebiło skórę jednego z ogarów, padł martwy. Popatrzyła na drugiego - mimo, że bydle pochodziło z piekła, nie śmiało zbliżyć się do najemniczki, wycofało się do roga, szczerzyło zębiska, ale nie śmiało postapić kroku do przodu... Tashlara popatrzyła na swoja pięść - nie miała naskórka - został na ogarze. Cios był potężny. Tashlara może nie wygladała na to, ale wiadomym było, że tylko Młot Zagłady przewyższał ja siła - w końcu była najemniczka...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sigmar
Błękitny
Błękitny


Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 831
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrowiec Św.
Płeć: Facet

PostWysłany: Śro 11:40, 01 Lut 2006    Temat postu:

Sigmar rzucil sie na drugiego ogara z ktorym walczyla Tashlara... mimo to iz nei miala broni pokonujac pierwszego ogara stracila wil sily - czul to... "Franca" jak oszalala zaczela stawiac opor zebiska stwora... Sigmar byl jakby w stanie letargu, spiaczki tak jakby nie wiedzial co wogole robi... jego cialo bylo tu ale umysl byl gdzies daleko moze w Twierdzy Blekitnej Gildii... tam gdzie byli jego przyjaciele i brat... to dla nich musial przezyc... musial tez przezyc i pomoc w przezyciu towarzyszom podrozy... musieli pomoc sobie na wzajem bo wiedzieli wszyscy ze sami nie podolaliby temu zadaniu...

Sigmar pchnal swa halabarde z calych sil krzyczac przy tym zaklecie

- En victus et inferno demonium!!! - ogar z przerazeniem w swoich paskudnych slepiach uslyszal slowa Sigmara...Chociaz nie wiadomo czy bal sie tych slow czy halabardy ktora nieublagalnie zblizala sie do glowy pomiota... Sigmar wypowiedzial zaklecie z taka zazyloscia i checia odeslania plugawego ogara do piekiel ze moc zakleci przewyzszyla jego najsmielsze oczekiwania... Tashlara ledwo utrzymala sie na nogach od energii jaka rozeszla sie po pomieszczeniu... Sigmar patrzyl jak jego halabarda rozpolawia leb potwora na dwie czesc... powrocil do stanu swiadomoscii odrzucil halabarde jakby ta byla dopiero co wyciagnieta z pieca... Drewno rozzazylo sie na kolor wrecz bordowy tak wsciekly ze nigdy nie widzial czegos podobnego... Cala moc ktora nie przeszla w ogara chciala wrocic do Sigmara przez halabarde... Sigmar spojrzal na swoje dlonie... sciagnal szybko rekawice i ujrzal na kazdej z dloni dwa pasy wypalone jaky zlapal rozzazonego preta... Jednak po chwili z halabardy ustapila moc i znow mogl ja wziac w rece jednak nie trzymal jej juz tak pewnie... rany byly bardzo dokuczliwe...Podnoszac halabarde uslyszal glos jednego z demonow byl pusty i przerazajaco martwy...

- Erratum conficius victoria!!! - ryknal demon a po jego slowach zadrzala cala wierza...Sigmar wiedizal ze cos jes nie tak... gdy nagle poczol ze pod jego stopami rozstepuje sie ziemia a wierza rozpolawia sie na pol...

- Tashlaro uciekaj!!! uwazaj!!! - wykrzyczal do najemniczki pod ktora zaczela pekac podloga... Jednak ona dziki swojemu sprytowi zdazyla uskoczyc...

Oczom wojownikow ukazaly sie latajace bestie ktore pozeraly ciala swoich ofiar... Sigmar wiedzial ze bedzie ciezka dlatego zaczal sie modlic o moc... ale znowu musial zaryzykowac swoje zycie...znowu byc prawie martwym paladynem...


- Sily claego swiata, bostwa wszystkich ras!!! Swieci wojownicy ktorzy polegli od klow bestii!!! Swiety Mlocie i Wszechmocny Blekicie!!! Dajcie nam moc ktora pozwoli przezwyciezyc nam te stwory!!! Dajcie nam sile!!! Spawcie aby nasze nogi wybijaly nas wysoko, a nasze rece lupaly skaly!!! Sprawcie aby nasze serca byly czyste i mogly zastapic to zlo miloscia i dobrocia!!!! - Kiedy wykrzyczal te slowa wszyscy poczoli niesamowita moc... ich ciala zaplonely na przerozne barwy... razem dala to piekielnie czara lune... Sigmar rozejrzal sie po swoich przyjaciolach... Uther dostal lune zoltawa co dawalo mu moc pustynych bogow, Tashlara zaczela plonac na niebiesko co oznaczalo jedno Blekit ja wybral na swa wojowniczke, Churchillek otrzymal poswiate czerwona co dawalo smocza sile bogini i matki smokow... Artas Zaplonal na srebrzysty kolor otrzymujac moc ksiezyca... Zauwazyl rowniez ze z komnaty ktora znajdowala sie na gorze zaczal bic blask zieleni i bardzo mocnej czerni... to Severus i Mlot otrzymali sile istot lasu, bostwa zwanego Matka Natura... Sigmar usmiechnal sie i padl na ziemie a z jego ust poczela wyciekac krew... "To koniec" - pomyslal - "Zrobilem to co w mej mocy...teraz to juz od nich zalezy..."
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Młot Zagłady



Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 1074
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 12:19, 01 Lut 2006    Temat postu:

Wpatrywali się w siebie szukając gdzieś słabych punktów. Pochodnie przygasały. Zrobiło się ciemniej. Świat zszarzał nagle, wstrzymał oddech w oczekiwaniu na to, co zaraz miało się wydarzyć. Oni tymczasem stali naprzeciw siebie. Na ich twarzach malowało się pełne skupienie.
W tym momencie obaj zaatakowali. Doskoczyli do siebie w milczeniu, runęła lawina ciosów. Miecz Thassarana ze świstem raz po raz przecinał powietrze i zderzał się z czarnym młotem orka. To była trudna walka. W tym śmiertelnym tańcu najmniejszy błąd kosztować mógł życie. Młot Zagłady przepuścił pod ramieniem miecz przeciwnika i rękojeścią swojego młota kropnął go w twarz. Tamten zachwiał się. Ork szybko doskoczył do niego i uderzył. Nie docenił jednak szybkości przeciwnika, który pozbierawszy się pozwolił wojownikowi zadać cios, po czym podbił jego broń i kopnął z obrotu w kolano. Nagły błysk i chwilka ciemności. To było wszystko, co czuł Młot Zagłady. Zranione kolano nie wytrzymało ciężaru potężnego wojownika. Leżał na ziemi. Nadal trzymał w ręce młot. Przeturlał się w przód by uniknąć morderczego pchnięcia. Pociemniało mu w oczach. Wstał z wyraźnym trudem i obrócił się do przeciwnika.
Ten stał spokojnie w pozycji i wymachami utrzymywał Severusa na odległość. Podniósł głowę i z pogardą uśmiechnął się do człowieka.
- Będziesz długo umierał. - powiedział. Jak tylko skończę z tym orkiem zajmę się Tobą. Zapaliły się iskierki w oczach Thassarana. Młot Zagłady zaklął. Wiedział, że jego przeciwnik wzywa moce. Znów zwarli się, wymienili kilka ciosów i odskoczyli. Thassarana był teraz od orka wyraźnie szybszy. Muszę wezwać moce – pomyślał Młot. Ale nie miał na to czasu, Nieustannie parował i unikał ciosów, Sporadycznie tylko ripostując. Poszukał w swoim umyśle siły. Znalazł ją szybko, jak zwykle. Nie mógł się jednak do niej dostać, zdawała się być za niezniszczalną barierą. Znów jego przeciwnik ruszył do ataku. Ork z coraz większym trudem blokował każdy jego cios. Młot zaczynał mu już ciążyć w rękach. Stał się wolniejszy, a jego oddech płytszy. Kolejne pchnięcie zmusiło go do odskoku. Zachwiał się. Thassarana bezlitośnie to wykorzystał. Kopnął szybko w kolano, a kiedy ork warknął i przyklęknął, uderzył go głownią miecza w twarz. Wojownik leżał na ziemi, ale cały czas zaciskał w ręce młot. Czuł w głowie wyraźne wirowanie. Napastnik podszedł do niego. Kopnął rękę trzymającą broń. Ta odleciała na jakieś dwa kroki od właściciela. Młot wstał. Ciężko podniósł się z ziemi. Thassaran zaśmiał się i odszedł kawałeczek. Był w pozycji bojowej. Tej walki już nie wygram - umysł orka rozpaczliwie podsuwał mu kolejne wizje śmierci. On jest zbyt silny, nie damy sobie rady, Severusa jest okropnie wycieńczony. Nie powinien tyle korzystać z mocy amuletu, w końcu jest wojownikiem a nie czarodziejem. - serce rozpaczliwie łomotało mu w piersi, każdy oddech przychodził z trudem. Śmierć była blisko. Od początku krążyła nad nimi trzema, a teraz, kiedy finał starcia wydawał się tak bliski, niemal słychać było jej złowrogie szepty.
Wojownik popatrzył na swego przeciwnika. Nagle poczuł jak przychodzi moc. Wypełniała jego członki energią, niemal czuł jak rozsadza mu czaszkę. Ogień krążył w jego żyłach. Ból momentalnie ustąpił. Nie dasz rady - mówił umysł - on jest sprawniejszy i ma broń. I co z tego? Mnie wspomagają żywioły. Pokonam go, nienawidzę go - odezwał się głos z jego wnętrza. Gniew zamienił się dodatkową siłę. Czuł jak wypełniające go uczucie staje się namacalną energią. Nienawiść do przeciwnika sprawiła, że uwolniły się dodatkowe pokłady mocy. Młot Zagłady czuł się jak nigdy. Każda jego myśl wzmacniała jego potencjał, z każdą falą złości przychodziła energia.
Wyprostował się. Na twarzy Thassaran malowało się zdziwienie, jednak szybko ustąpiło ono miejsca złości. Widział jak przed chwilą powalony przeciwnik wstaje i wydaje się gotowy do dalszej walki.
Młot Zagłady rozłożył ręce. Wystrzeliły nagle płomienie. W czarnej rękawicy pojawiła się płomienna klinga. Takiej broni Thassaran nie widział nigdy. Ork spuścił głowę. Kiedy ją podniósł w jego oczach tańczyły płomienie. A w płomieniach tańczyła śmierć.
Znów zwarli się ze sobą. Młot Zagłady z nieludzką szybkością zadawał ciosy, a jego przeciwnik starał się blokować i unikać. Rzadko nadarzała się okazja do kontry. Sytuacja zmieniła się całkowicie. Ork teraz wyraźnie zwyciężał. Śmierć bezlitośnie zbliżała się do przerażonego Thassarana. Ten zdołał jeszcze zablokować płaskie cięcie w bok, potem pchnięcie w brzuch, ale następujący po tej sekwencji kopniak zwalił go na kolana. Nawet w takiej pozycji jednak nie zrezygnował. Jakimś cudem uchylił się przed ukośnym cięciem płomiennego ostrza. Po tym nastąpił obrót i kolejny kopniak - tym razem w twarz. Następne pchnięcie było już tylko formalnością. Moc opadła. Na ciele orka nie było już żadnych obrażeń. Było to oczywiście efekt mocy Żywiołu Wody. – Teraz Twoja kolej Severusie. Thassaran jeszcze żyje Użyj swoich mocy, aby go uwięzić. Teraz kiedy jest tak słaby nie przeciwstawi Ci się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus Raginis



Dołączył: 04 Wrz 2005
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kraków

PostWysłany: Śro 14:22, 01 Lut 2006    Temat postu:

Severus wyprostował się, spojrzał na orka. Wiedział, że jest potężny, ale teraz zrozumiał, że nie dorasta mu do pięt. Spojrzał na swój zniszczony i nieomal pęknięty miecz oraz powyginaną tarczę. Rzucił to na bok. Zaczął iść w stronę leżącego Thassarana. Młot wyczuł coś dziwnego w paladynie. To była nienawiść i potworny gniew, nawet do ledwo żyjącego pzeciwnika. Severus kopnął ogormny miecz na bok i wysunął swój drugi miecz. "Pazur" zabłysnął, jednak zaraz ostrze niesłychanie poczerniało. Paladyn chwycił swój amulet, popatrzył to na ciało wroga, to na miecz i amulet. Zerwał go z szyi szybkim ruchem. Młot stał osłupiały, ale nie interweniował. - Wstawaj ścierwo !! - powiedział paladyn i podniósł nieprzytomnego Thassarana. Dotknął go amuletem, ten się ocknął, a jego stan był trochę lepszy. Severus chwycił go za szyję, pokazał mu miecz. Był czarny, błyszczący i jakby jeszcze ostrejszy. Cofnął rękę i wbił ostrze Thassaranowi w brzuch. Ten zawył z ból, Severus jeszcze dopchał go bardziej, ostrze przeszło na wylot. - Poznajesz ten miecz?? Wiesz czyj on jest ?? Zabiłeś mojego brata jego własnym ostrzem, tym samym, które teraz rozdziera ci wnętrzności!! Pamiętasz jak rozciąłeś mu brzuch i nakarmiłeś śnieżne wilkie jego żołądkiem?!?!?! To ten sam miecz dzisiaj skończy twój plugawy żywot!! - Młot nie wierzył własnym oczom, tak się nie zachowują paladyni...ale po części go rozumiał. - Bądź przeklęty!!! Tak jak i twój brat !!! Uaghhhh..... Thassaran skonał.
Severus wyciągnął miecz, pozwolił zwłokom opaść. Spojrzał na nie, upuścił amulet na klatkę piersiową Thassarana. - Młocie, odsuń się ! - rozkazał stanowczym głosem - Niech twa dusza niegdy nie zazna spokoju i niech żadna istota na świecie nie wskrzesi cię z powrotem!!! - wykrzykując to uderzył mieczem w amulet. Rozległ się potworny jęk i lament. Ciało Thassarana rozświetliło się, zaczęło drgać. Z oczu i ust wystrzeliło światło, a razem z nim potwornie okaleczona dusza upadłego paladyna. Widzieli ją obaj. Dusza fruwała po sali, podleciała na przeciwko Severusa, powiedziała coś w języku demonów i w tym momencie ciało eksplodowało ogromnym ładunkiem energii. Sala rozświetliła się oślepiającym światłem, dusza momentalnie spłonęła.
Młot stał oszołomiony, ledwo widział na oczy, podpierał się o ścianę. Severus nawet nie drgnął... Po chwili osunął się na kolana. Spojrzał w jego stronę i dojrzał towarzyszy obserwujących z przerażeniem całe zdarzenie...Spojrzał na nich wzrokiem szukającym przebaczenia. Osunął się na ziemię...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Młot Zagłady



Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 1074
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:57, 01 Lut 2006    Temat postu:

Młot Zagłady faktycznie był oszołomiony całym zajściem. A właściwie to nie tyle zajściem co osobą paladyna Severusa i jego zachowaniem. Odwrócił się w kierunku towarzyszy i czekał na jakąś reakcje z ich strony.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drako
Błękitny
Błękitny


Dołączył: 08 Lip 2005
Posty: 1467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Facet

PostWysłany: Śro 18:33, 01 Lut 2006    Temat postu:

Arkas był jak zwykle spokoh, wręcz zimny. Patrzył tylko wymownie na Paladyna Severusa. Patrz ltak, jego wzrok zdwał sie być przebyjijący i budacy sumienie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
duchu!



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 672
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrów Maz/Warszawa
Płeć: Facet

PostWysłany: Śro 20:04, 01 Lut 2006    Temat postu:

Zobaczyłem Rozdartą powierzchnie wierzy. Były to małe wrota do samego piekła. Doszedłem do wniosku, że możnaby jezamknąć poprzez zabicie demona, który je otworzył. Wspólnie z Tashlarą i Churchilkiem ryszyliśmy naprzeciw demonowi. Nie zwracaliśmy uwagi na atakujące nas małe Impy. Teraz priorytetem stało sie wyeliminowanie demona i tym samym zamknięcie wrót. Zaatakowaliśmy owego demona z całą naszą siłą. Musiał ulec naszej sile. Wtedy, kiedy go odsyłałem wrota zamykały sie wraz z nim. Wszystko dobiegło już końca.

Szybko wbiegliśmy na górę, gdzie czekał na mnie straszny widok. Stałem jak wryty widząc ciało naszego wroga i sprawcy całego zamieszania. Spojżałem na Severusa. Gniew i nienawiść powoli ustępywały.
- SEVERUSIE!!! Jak mogłeś to zrobić!!! Palladyni przecież nie walczą dla siebie!!! Walczymy dla dobra ogółu!!! Czemu go zabiłeś??? Mogliśmy go zaprowadzić przed sąd, był osłabiony, nie wymknąłby sie!!! Wraz z nim zniszczyłeś również ogromną wiedze o demonach i złych mocach!!! Tyle mogliśmy sie od niego dowiedzieć i postawić go przed sprawiedliwym sądem!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Młot Zagłady



Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 1074
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:32, 01 Lut 2006    Temat postu:

Odwracam się do wszystkich zebranych i mówie poważnym tonem - Ja osądziłem, skazałem i wykonałem wyrok na Thassaran'ie Koter. To co uczynił Severus Raginis było również za moim przyzwoleniem. Czy, ktoś z was kwestionuje moje do tego prawo ? Jeśli tak mówcie teraz albo nie wracajcie do tej kwestii już nigdy więcej. A Ty, Severus Raginis, abyś zaznał spokoju ducha.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
duchu!



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 672
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrów Maz/Warszawa
Płeć: Facet

PostWysłany: Śro 20:42, 01 Lut 2006    Temat postu:

- Żadne z nas nie ma prawa i uprawnień do sądzenia. Zadaniem było doprowadzić zdrajce przed sprawiedliwy sąd! Nikt nie może być sędzią i katem w jednym nawet Ty Młocie! Wras ze śmiercią Thassarana zaprzepaściliśmy ogromną wiedze o demonach! Jeśli byśmy ją zyskali nasza walka byłaby jeszcze skuteczniejsza! Niechaj Historia i czas wybaczą Wam ten błąd. -

Skończyłem. Nie było sensu dalej zajmować sie tą sprawą. Ja swoje powiedziałem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Młot Zagłady



Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 1074
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:53, 01 Lut 2006    Temat postu:

- Nie wiesz o czym mówisz Utherze, szanuje twój zakon ale wasze prawa nic dla mnie nie znaczą. Wasze sądy nie mogą mi niczego nakazać ani zakazać. Thassaran Koter został osądzony i skazany zgodnie z prawami natury, którym się przeciwstawiał przyzywając demony z Piekła gdzie jest ich naturalne miejsce. Żywioły Wody, Ognia, Powietrza i Ziemi dały mnie, pokornemu słudze, prawo uczynić to com uczynił. One też udzieliły mi swego wsparcia abym mógł tego dokonać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
duchu!



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 672
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrów Maz/Warszawa
Płeć: Facet

PostWysłany: Śro 21:01, 01 Lut 2006    Temat postu:

- A więc, Młocie uważasz sie za przedstawiciela natury w naszym świecie mogącego wykonywać jej wyroki? Wy, orki za nic nie macie sprawiedliwość? Tak samo jak ja, czy Severus i każdy inny żyjesz z nami w jednej społeczności. Tu rządzą inne prawa. Każdy musi sie przystosować. Zachowanie Twoje i Severusa prowadzi do anarchii, która mogłaby zrujnować cały ład, który nasi przodkowie budowali z takim trudem. -
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus Raginis



Dołączył: 04 Wrz 2005
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kraków

PostWysłany: Śro 21:06, 01 Lut 2006    Temat postu:

Severus stał i nie słuchał sprzeczki towarzyszy. Pomimo to wiedział, że Uther ma rację. W myśśmiech wezwał boga Eliego, wielkiego wojownika, fanatycznie oddanemu walce ze złem, osoobistego patrona Severusa : Eli, ty który zwalczasz hordy Rah'aliela, czemu mi na to pozwoliłeś??! Dlaczego dałeś mi zaprzepaścić taką szansę na prestiż, wieczną chwałę i wiedzę, dzięki której można by ocalić setki istnień i wielu paladynów przed skuszeniem...DLACZEGO??!?!?! - po policzku spłynęła mu łza...stracił wszystkie ideały w jednej chwili...pomścił brata, należało się to temu zdrajcy...ale od tego jest Sąd Kapłański, a nie on! Miał go tylko tam doprowadzić!! Wtem usłyszał odpowiedź Eliego : SEVERUSIE...ZŁAMAŁEŚ PRAWO PALADYNÓW, DO TEGO ZNISZCZYŁEŚ PODAROWANY PRZEZE MNIE AMULET - MÓJ SYMBOL!! JEDNAK TAK JAK I JA NIENAWIDZĘ RAH'ALIELA, TAK TY NIENAWIDZIŁEŚ ZABÓJCY BRATA. WRÓCISZ TERAZ DO ZAKONU, OPOWIESZ O CAŁYM ZAJŚCIU I WYSTĄPISZ Z JEGO SZEREGÓW. - na te słowa Severus aż się wzdrygnął - Jak to, Eli, mam zrezygnować ze służby tobie ?? - bóg odpowiedział - NIE, SEVERUSIE, NIE OBAWIAJ SIĘ! CO PRAWDA NIE BĘDZIESZ JUŻ OFICJALNIE PALADYNEM, ALE CHĘTNIE UJRZĘ CIĘ W MOIM ZIEMSKIM LEGIONIE. A TO NIEBYWAŁY ZASZCZYT.- głos Eliego ucichł. Severus oderwał się z transu, uklękł, podparł się mieczem i zaczął się żarliwie modlić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Khhagrenaxx
Gość gildii


Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 2189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Racibórz/Wrocław
Płeć: Facet

PostWysłany: Czw 1:18, 02 Lut 2006    Temat postu:

Utherze...Cały ten ład, kultura i cywilizacja i wieczna walka o utrzymanie tego w porzadku...Jak dla mnie to nieudolne odbicie natury, w której ład zawsze był...Młot ma rację...Ale mniejsza już o to...Grunt, że wszystko dobrze się skończyło, a my żyjemy...Kultura oderwała nas od tego wszystkiego, od pierwotnego szczęscia, no ale cóż...Rozumiem trochę was, ale wy zrozumcie nas - tu nie ma strony która ma rację - tak po prostu jest i nie można tych różnych sposobów patrzenia na świat konfrontować...Dość gadania, plugastwo ubite, wracamy do domu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Błękitna Gildia Strona Główna -> Wyprawy Błękitnych Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 22 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin