Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
duchu!
Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 672
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ostrów Maz/Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Sob 22:44, 28 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Słyszałem wiele na temat możliwości zamiany światów. Bardzo sie ździwiłem doświadczając tej niesamowitej umiejętności. Moje ździwienie sięgnęło zenitu, gdy zdałem sobie sprawe, że sprawcą całego zamieszania był Ork! Orkowie zwykle nie zajmują sie magią. Nagle zauwarzyłem, że mój amulet zaczyna świecić.
"Dziwne... przecież jeszcze go nie naładowałem. Mój Święty Mściciel też był pozbawiony właściwości, które miał w naszym wymiarze"
Pomyślałem. wszystko zresztą miało jakieś surrealistyczne kształty. Zobaczyłem równierz dusze zmarłych wolno sunące po okolicy.
- Jeżeli zniszczymy teraz miejsce skąd te zjawy czerpią swą moc, byćmoże bozbawimy ich siły w naszym wymiarze. -
Oznajmiłem. Czułem sie co najmniej dziwnie, i miałem ochote jak najszybciej sie stąd wydostać.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Młot Zagłady
Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 1074
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 23:01, 28 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
- Musicie pamiętać o jednym. Jeśli tutaj zginę wy wszyscy natychmiast zostaniecie wyrzuceni do naszej rzeczywistości bez możliwości powrotu. Chyba, że uda Wam sie znależć szamana, który przprowadzi Was przez Bariere.
- Myśle, że masz racje Uther. Jest to bardzo prawdopodobne chociaż mogą być wyjątki. Zjawy pochodzą z tego świata i tak jak My weszliśmy do ich domeny tak one wchodzą do naszej. Podejrzewam, że jeśli zniszczymy banshee tutaj bedziemy ją mieli już na zawsze zgłowy.
- Badżcie czujni jesteśmy prawie na miejscu. Widzicie te budynki, to tutaj jest grobowiec w którym trzymaja Telshare. To tamten budynek z kolumnami przed wejściem. Banshee są w środku.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Severus Raginis
Dołączył: 04 Wrz 2005
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: kraków
|
Wysłany: Sob 23:02, 28 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Severus dziwnie się czuł w planie eterycznym. Wszystko dookoła lekko falowało i trudno było określić odległość. Był pod wrażeniem umiejętności Młota. Musiał pobierać nauki u potężnego szamana. Gdy zbliżyli się do ruin wyciągnął odruchowo ceremonialny miecz Mścicieli, "Pazur". Bardzo lubił nim fechtować - to ze względu na jego lekkość i szybkość. Jednak czująć respekt do potężnych nieumarłych, chociaż tutaj możliwych do zabicia wybral sporego "Ślepca", a do tego zdjął tarczę z pleców. Zmówił krótką modlitwę, oręż otoczyła złota poświata. Spojrzał na towarzyszy, wszyscy mieli niepewność w oczach. Odetchnął głęboko i zaczął wchodzić do ruin. Churchillek szedł koło niego, po drugiej stronie Młot Zagłady. Gdy znaleźli się w centrum budowli usłyszeli potworne zawodzenia, jednak nie paraliżowały one ich tak jak w planie materialnym. Wszyscy przygotowali się do walki, jednak przeciwnik się nie ujawniał. Stali tak chwilę w kręgu, każdy patrząc w na zewnątrz w inną stronę. Lekko cofnęli się do tyłu, ku sobie. I wtedy uderzyła na nich z trzech różnych stron trójka zjaw. Jedna zaatakowała Młota i Sigmara, druga podleciała pod Severusa i Churchillka, a trzecia do thera i wciąż słąbego Arkasa. Walka rozpoczęła się. Severus chowając sie za tarczą starał sie przeszkadzać Banshee zranić odsłoniętego Churchillka - atakował i zaraz zasłaniał się tarczą. W końcu po paru sekwencyjnych uderzeniach udało mu sie trafiś nieumarłego - jednak jak na razie to nic nie dawało. Zjawy napierały na wojowników...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Młot Zagłady
Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 1074
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 23:22, 28 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Szczęście, że sala w ktorej doszło do starcia była sporych rozmiarów, bo potężne wymachy Młota Zagłady mogły by wyrządzić sporo szkody Sigmarowi lub któremuś z pozostałych wojowników walczących z banshee. Młot nacierał bezustannie z jednej strony na banshee ignorując zupełnie unikanie ciosów. Nie wyło zresztą takiej potrzeby. Mimo iż zjawa trafiła go już wielokrotnie tylko kilka z jej ciosów zdołało przedrzeć się przez czarny pancerz orka. Za każdym razem gdy zjawa trafiała Młota w miejscu gdzie uderzyły jej pazury na pancerzu pojawiały sie srebrzyste runy i zaraz potem gasły i stawały sie ponownie niewidoczne. Atak w furii jaki wprowadził się Młot Zagłady pozwolił mu szybko zepchnąć zjawe na atakującego z drugiej strony Sigmara. Zjawa nie była w stanie odpierać ataków z obu stron. Już kilkakrotnie potężny młot orka zadał jej rany, jeszcze więcej sladów na eterycznym ciele zostawił oręż Sigmara. Było tylko kwestią czasu kiedy, któryś z wojowników znajdzie odpowiedni moment do zadania ostatecznego ciosu.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
duchu!
Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 672
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ostrów Maz/Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:32, 28 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Widząc furie młota postanowiłem nie przybliżać sie za nadto do orka, gdyż wiedziałem, co znaczy szał bojowy. Jedna ze zjaw obrał mnie jako cel. Zostałem zepchnięty do całkowitej defensywy. Amulet aż podskakiwał na mej piersi parząc moją klatkę piersiową. "Nie dam rady ta zjawa jest za silna nie może być "zwykłą" Bunshee" Pomyślałem. Nagle poczułem wszechogarniający ból.
- Aaaagh!!! Trafił mnie!!! -
Zdążyłem krzyknąć. Powoli zacząłem padać na kolana. Zdążyłem poczuć rane na klatce piesiowej. "O-ominęła mój pancerz"
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Khhagrenaxx
Gość gildii
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 2189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Racibórz/Wrocław Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:37, 28 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Część towarzyszy słyszac krzyk Uthera spojrzała w jego kierunku i na zjawę, która go zraniła...Wbrew oczekiwaniom nie atakowała dalej, nie dobiła Uthera...Kogoś im przypominała, nie było to widoczne na pierwszy rzut oka, ale było w jej ruchach coś znajomego...Coś co przypominało najemniczkę...Wpatrywała się pustymi oczodołami w gasnaca twarz Uthera...Pozostali usłyszeli znajomy wrzask...Uther ześ cudna pieśń, której dzwięki koiły jego rany...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Młot Zagłady
Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 1074
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 23:41, 28 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
- Teraz Sigmarze - Wykrzyknąłem widząc, ze zjawa całkowicie odwróciła sie do mnie odsłaniając plecy.
W tym samym momencie zobaczyłem ostrze Sigmara wychodzące z klatki piersiowej upiornej elfki. Cios był tak potężny, ze przeszedł na wylot.
Ta walka już zakonzzona. Krew wrzała w mych żyłach. Szybko odwróciłem się w strone towarzyszy. Kto potrzebuje mojej pomocy ? - pomyślałem. Rzut oka; Uther i Arkas. Uther jest bliżej. Szybkie trzy kroki i znalazłem się między nim a atakująca zjawą. - Niech on tylko padnie na ziemie i sie odczołga - Pomyślałem zataczając potężny krąg młotem nad głową.
- Czemu ona go nie dobiła ? Miała czas. Cóz nie czas teraz o tym myśleć. Rozważać będziemy na trupach wrogów - przemkneło przez myśl Młota Zagłady. Były to jednak jedyne myśli, reszta została zagłuszona przez szał bojowy, który dawał orkowi taką siłe.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
duchu!
Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 672
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ostrów Maz/Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:44, 28 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Nagle zauwarzyłem nadbiegającą postać. Obraz przedemną był cały rozmazany, ale po wielkości wywnioskowałem, że to Młot. Zacząłem sie powoli odczołgiwać. Zdołałem pokonać jakieś dwa metry po czym zemdlałem.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Khhagrenaxx
Gość gildii
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 2189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Racibórz/Wrocław Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:53, 28 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Młot Zagłady nacierał na zjawę, wprawdzie umysł jego i percepcja mocno były stępione przez szał, w którym był, ale mimo wszystko gdy zjawa obróciał się ku niemu zdębiał i stanał w miejscu, nie wiedzac co robić. Potężniejsza zjawa jako żywo przypominała Tashlarę.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Severus Raginis
Dołączył: 04 Wrz 2005
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: kraków
|
Wysłany: Sob 23:54, 28 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Severus stosując swoją defensywno-obronną taktykę w końcu z pomocą Churchillka zadał cios odsyłający Banshee do włąściwej Krainy Umarłych. Podbiegł do walczącego Młota i zachowująć bezpieczną ogległość od jego wymachów ujął w dłoń amulet. Zamknął oczy, zmarszczył brwi, wypowiadał zaklęcie : - Lomaxus potriam un flamarum ex !!!- z amuletu w stronę zjawy uderzył szeroki promień białego światła. Zjawa zawyła przeraźliwie, zaczęła się palić błękitno- białym płomieniem, wpadła w furię, zaczęła się miotać, rzuciła się w stronę Severusa, jednak celne uderzenie orka odepchnęło ja w tył. Wszyscy zamarli i patrzyli na konwulsje istoty płonącej Świętym Płomieniem.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Khhagrenaxx
Gość gildii
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 2189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Racibórz/Wrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 0:32, 29 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Do tej pory Tashlara słyszała piękna melodię z dzieciństwa...Tak bardzo pragnęła jej wszystkich nauczyć, widziała swych towarzyszy, oni jednak pozostawali głusi! Tak bardzo chciała, była już tak blisko...Już udało jej się zachęcić Uthera by podchwycił melodię i zaintonował razem z nia...Teraz jednak nie było już pieśni - był trzask ognia, wielkiego ognia, w którym pękały jej kości, a razem z nimi pękały nuty pieśni...Gdzieś w oddali słyszała krzyk swojej matki...Czy była to matka? Nie! Niemożliwe by ten wrzask należał do jej matki, niemożliwe...Pomału, pomału zaczał dochodzić jej potrworny ból...Był tak silny, że chciała z nim skończyć, przebić się, żeby tylko nie bolało, żeby nie słyszeć trzasku płomieni...
Straciła przytomność.
Ci spośród drużyny, którzy stali i przygladali się zjawisku na powrót widzieli swoja towarzyszkę...Kałuża krwi wypływajacej z jej nosa, uszy i spomiędzy lekko rozchylonych ust powiększała się...Mimo, że nie było widać żadnych ran fizycznych jej stan był krytyczny...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
churchillek
Przyjaciel gildii
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 885
Przeczytał: 31 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 7:32, 29 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Churchillek widząc krwawiącą Tashlare podbiegł do niej. Przyklęknął obok jej głowy i uniósł ją delikatnie. Zdjął błękitną pelerynę i wytarł krew z jej twarzy. Gładził ją delikatnie po twarzy prosząc swoich bogów by nie zabierali jej do krainy umarłych. Z oczu tego dzielnego rycerza popłynęła łza – gdyż to właśnie Tashlara tak dobrze przywitała go w Błękicie, była pierwszą osobą która zaznajomiła go ze wszystkim – czół z nią wyjątkową więź. Ułożył ją delikatnie na ziemi po czym wstał i spojrzał w kierunku walczących przyjaciół.
- Dość tego … - burknął pod nosem.
Oczy jego ponownie zrobiły się czarne – tym razem jednak nie było już widać źrenic. Zacisnął zęby, mocno chwycił Minnesang – „Pieśń Wspomnień”, która zaczęła świecić błękitnym światłem. Runy na niej lekko rozjaśniały się by po chwili przygasać. Wokół krasnoluda pojawiła się delikatna poświata – była to oznaka iż jest w straszliwej furii, tylko raz był w takim stanie kiedy widział śmierć swych bliskich …
Złapał miecz oburącz, poczym zaczął biec w stronę bunshee.
- Aaarrrggggghhhhhhh – przez hałas wywołany zawodzeniem konającej zjawy przebił się wściekły ryk. Potężny krasnolud w zakrwawionej zbroi, pędził w kierunku bunshee. Ziemia zaczęła lekko drżeć pod ciężarem Churchillka. Kiedy dobiegł do celu Krasnolud niczym by ciął drzewo, zamachnął się na zjawę w śmiertelnym ciosie. Jego miecz rycząc spadł na nią przecinając ją na pół i z impetem uderzając jeszcze w ziemię krusząc kamienną podłogę. Potworny ryk bunshee ogarnął całe pomieszczenie poczym zamilkł i zjawa zniknęła.
Krasnolud klęknął z wycieńczenia na jedno kolano podpierając się mieczem. Spuścił głowę w dół i rzekł do paladynów: - ratujcie ją, błagam nie pozwólcie jej umrzeć … nie w taki sposób …
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Sigmar
Błękitny

Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 831
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ostrowiec Św. Płeć:
|
Wysłany: Nie 8:23, 29 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Sigmar patrzac na ranna Tashlare zacisnal zeby i podszedl do niej...
- Mistrzyni wiedzialem ze Cie znajdziemy... - rozczulil sie... - przyjaciele paladyni chwycic swe amulety!!! Pamietacie jeszcze jak brzmialo zaklecie uzdrawiajace... a wlasciwie wskrzeszajace??!!
Sigmar wzial swoj amulet Mlota...podszedl do Tashalry i polozyl swoj amulet na jej piersiach... podniosl sie i stanal za glowa Tashlary...
- Przyjaciele zrobcie to samo polozcie swe amulety na Tashlarze... I stancie nad nia... chce Wam powiedziec ze nie bedzie latwo... w swiece astralnym mozemy umrzec jesli moc amuletu zwroci sie przeciwko nam... Uwazajcie przyjaciele bo ryzyko jest wielkie...
Wyciagajac swe rece przed siebie rzekl slowa ktorych nauczyl go jego najwiekszy przyjaciel a zarazem ojcies Pravensav:
- Esto vitae non mori!!! - i tak powtorzyl 3 razy z jego dloni w strone Tashlary poczelo bic swiatlo - oto moa dusza wystapi z ciala mego aby Cie uleczyc... - dodal i lekko sie zachwial
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Khhagrenaxx
Gość gildii
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 2189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Racibórz/Wrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 10:06, 29 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Tashlara błądziła w ciemnościach. Pustka i samotoność były tak dojmujące... Żadnego dźwięku, żadnego głosu - strach, dojmujący strach - serce waliło jak młotem, tyle że wcale tego nie czuła, nie słyszała przyspieszonego, świszczącego oddechu...Nie było jej ani zimno, ani gorąco...Miała wrażenie, że gdzieś niedaleko niej ktoś również brodzi w ciemności i czuję się podobnie jak ona, nie ktoś...Czuła że zewsząd otaczają ja tacy jak ona...
Wtem dojrzała światło, które przybrało kształt młota...poszła w jego kierunku - było jedyną nadzieją, jedyną...Czy szła, czy stawiała kroki, czy po prostu sunęła w atłasach ciemności, tak zwiewnych, że nie wyczuwalnych, żadnego oporu ni tarcia stawiających...Była bliżej, coraz bliżej...Gdzieś jakby z daleka doszło jej bicie...uderzenie, a zaraz po nim drugie i szum, uderzenie, uderzenie, szum - zupełni jakby świetlny młota bił w coś raz po razie...
Ogromny szum wyrwał Tashlarę z ciemności - krew potężną ławicą napłynęła jej do głowy, otwarła oczy, jakby wskazując drogę tej czerwonej fali, którą może wydostać się na powierzchnię...
----------------------
Tashlara otworzyła oczy, jej wzrok z początku nieprzytomny, jakby za mgłą świadomość skryta wyłaniała się powoli, powoli zaczęły dochodzić jej głosy palladyńskich zaklęć. Ujrzała twarz Sigmara w odwórconej perspektywie. W ustach czuła słodki smak krwi. Uszy bolały ją niemiłosiernie, jakby w imadle miała głowę...Mimo to uśmiechnęła się słabo i ledwo dosłaszalny głos przeciesnał się przez kratń, wiązadła, gardło i usta - Dziękuję powiedziała po czym zapadła w kojący sen...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Młot Zagłady
Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 1074
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 11:44, 29 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Szał odszedł; Furia ulotniła się jak dym na wietrze; Zmysły zaczeły się wyostrzać; Odzyskałem czucie; Rany zaczeły piec dotkliwie. Szybkie spojrzenie - żadna nie jest śmiertelna, nie są nawet zbyt głębokie. - Co z Tashlarą ? Śpi... dobrze.
- Nie używajcie więcej zaklęć zdiałających na ciało w tym miejscu. Tym razem mieliście ogromne szczeście. Można powiedzieć, że to cud iż jeszzce wszyscy żyjecie. To co wydaje wam sie być ciałem to jedynie nasze dusze, nasze wyobrażenia samych siebie.
- Sigmarze chodż ze mną szybko !!! Potrzebuje twojej pomocy. Gdzieś tam w środku znajduje sie miejsce, pewnie jakiś ołtarz, który daje moc banshee w naszym świecie. Jeśli uda mi się go zniszczyć zjawy zostana odesłane na wieczny spoczynek. Nie potrafie jednak samemu go dokładnie zlokalizować. Musisz to zrobić dla mnie. I jeszcze jedno. Poprosze duchy o pomoc w zniszczeniu tego żrodła mocy, jeśli odpowiedza na me prośby, dadzą mi moc zniszczenia tego żródła. Jednak zostanie wtedy uwolniona potężna energia. Zło, które uwolnie rzuci się na mnie szukając sobie innego "naczynia" w którym mogło by się schronić. Musisz mnie przed tym ochronić. Czy dasz rade ? Pamiętaj moja dusza potrzebuje ochrony, nie ciało !!! Jeśli tak to chodżmy szybko. Zanim banshee w materialnym świecie odczują zagrożenie swojego istnienia. Wtedy wróca.
- Chodżmy Sigmarze, sama Twoja obecność powinna wystarczyć do dokładnego ujawnienia żródła mocy. Po dordze proś swoich bogów o pomoc dla Ciebie i ochrone dla mnie. Ja tak czy inaczej musze zrobić co należy w przeciwnym razie banshee wrócą i wszyscy zginiemy. Jeśli Ci się nie uda To najprawdopodobniej zgine lub co gorsze zło przejmie nademną kontrole i będziecie musieli sami mnie zabić.
- Czuje, że to już gdzieś niedaleko. To chyba komnata za tymi drzwiami. Odsuń się w tył - Młot Zagłady wzioł potężny zamach i uderzył. Okute żelazem odrzwia wykrzywiły się. Dał się słyszeć głuchy pomruk i trzask pękającego drewna. Jeszcze jedno uderzenie. Orka i paladyna zalała fala drzazg i odłamków z rozwalonych drzwi.
- Szybko do środka !!!
Kiedy wojownicy przedarli się prze pozostałości drzwi. oczom ich ukazała sie sporych rozmiarów komnata. Posągi przy obu bocznych ścianach przedstawiały postacie elfich wojowników. Na wprost widać było wielki kamienny ołtarz. Rzeżby na nim przedstawiały, tak ukochane przez elfy, roślinne aspekty. Jednak były wypaczone. Zielone niegdyś liany beły teraz cierniami. Głowy zwierząt nie miały juz normalnego wyglądy na ich miejscu były wykrzywione nienawiścią oblicza bestii z wyszczerzonymi kłami. Kiedy wojownicy podeszli bliżej ołatrz rozbłysł lekkim blaskiem. Zielona niezdrowa łuna poraziła oczy wojowników.
- To tutaj Sigmarze. Rob co do Ciebie należy. Ja zrobie swoje. - Ork zamknął oczy schwycił swój potężny Młot bojowy obiema rękoma. I zaczoł coś szeptać pod nosem - ... pomocy............. zło......... duchy........ przodkowie..........siłe........ wesprzyjcie.........dziekuje.... - na twarzy Młota Zagłady można było w tym momencie zobaczyć rozlużnienie. Najtrudniejsza dla niego część zadania została wykonana. Młot orka jarzył się teraz błękitnym blaskiem. Potężny zamach i cios, odpryski skały poleciały na wszystkie strony. Kolejny, kolejny i jeszcze jeden. Ork wyglądał jak pracownik kamieniołomu. Za każdym jego ciosem kawał granitoweko ołtarza obracał sie w gruz. Młot otoczony Błękitnym blaskiem przebijał sie przez zielona opoke otaczającą niszczony ołtarz. Ostatni cios i ostatni cały kawałek ołtarza legł w gruzach. Zielona łuna tkwiła przez moment w miejscu i ... skoczyła. Zalała swoim światłem potężną postać Młota Zagłady. Sigmar na chwile stracił go z oczu. Teraz wszystko zależało od tego czy paladynowi udało się stworzyć wystarczająco silna bariere ochronną wokół orka.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|