Crom
Błękitny

Dołączył: 08 Lip 2005
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 18:51, 08 Lut 2006 Temat postu: W imię Czarnych Toporów cz. III |
|
|
W drzwiach stała urodziwa elfka. Nie uśmiechała się. Spojrzałą na Croma z pogardą i rzekła:
- A więc wróciłeś do nas - zimnym głosem - szkoda że w kajdanach i pod eskortą strażników. Nie wiedziałąm że posuniesz się do tak obrzydliwej zdrady. Dlaczego to zrobiłeś?
Crom zaczął opowiadać, o tym jak spotkał swego dawnego towarzysza, o tym w jaki sposób może powrócić do Czarnych Toporów i jak wkradł się do twierdzy. Nie liczył na ułaskawienie, już na nic nie liczył.
Mistrzyni nie przerywała mu, słuchała z kamienną twarzą, po opowieści sięgnęła za pazuchę, wyciągnęła zapięczętowany list i podała najemnikowi.
- To dla ciebie, przyszedł dziś o świcie. Nie otwierałam, nawet zdrajcy mają u nas pewne prawa.
Crom sięgnął po list, zerwał pieczęć i rozwinał pergamin, zaczął czytać:
Czołem frajerze!
Nie wiedziałem, że taki doświadczony najemnij jak Ty może być tak naiwny. Jakieś 50 mil od miejsca gdzie się spotkaliśmy, napadliśmy na twoich starych kompanów i wzięliśmy ich stroje. Teraz opanujemy twierdzę Błękitnych i zajmiemy ich miejsce. Nie zasługują na to by żyć wśród nas. Zaatakujemy w samo południe.
Bez wyrazów szacunku.
Warius "Krwawe Ostrze"
Z wyrazem pogardy na twarzy podał list Mistrzyni Błękitu. Elfka szybko przeczytała i podarła list na strzępy z nienawiścią w ostrzach.
- A to dranie! - krzyknęła - natychmiast przygotoję wojsko do obrony, idziemy Crom!
Crom zaczął iść za elfką. Wyszli z lochów, potem poszli do najwyższej wieży. Poszli schodami na górę, na samej górze zobaczyli człowieka ubranego w kolczugę, zerkającego przez lunetę.
- Szambelanie! - krzyknęłą mistrzyni - natychmiast pzygotuj wojsko, mamy zostać zaatakowani.
Szambelan ukłonił się z szacunkiem.
- Wiem wielmożna Pani - rzekł - właśnie zobaczyłem przez lunetę nadchodzące wojsko. Nagle zauważył Croma.
- Wiedz jednak Pani że zdrajca powinien pozostać w lochach. Kto wie co mu chodziło po głowie w nocy. Może chciał nawet zabić wielmożną Panią, hm?
Crom odchrząknął i rzekł:
- Wiedz szambelanie że każda para rąk się przyda, jednak jeśli nalegacie to wrócę do lochów.
- Nie martw się, wrócisz - rzekła elfka i skinęła na szambelana by przygotował obronę i zabrał Croma do lochów. Kilka mil dalej kłębiłsię czarny kszałt. Bitwa była juz blisko.
|
|